Wychodząc w góry możemy chwilowo zapomnieć o wszystkich problemach. Czyste powietrze, cisza, brak turystów (trzeba tylko dobrać odpowiedni szlak, a raczej nie wybierać w ogóle szlaków) powodują, że chce się raczej zastanowić nad tajemnicą stworzenia niż myśleć o tym, że auto trzeba oddać do konserwacji. Po wyjściu na górę w sposób zupełnie inny niż przewidują przewodniki, a najlepiej po wyjściu na jakieś prywatne pastwisko, które nie jest normalnie turystom udostępnione, można się położyć w słońcu i słuchać z daleka dobiegających dźwięków pił motorowych pewnie pracują gdzieś w lesie, ale to przecież nieważne. Trudno, żeby tak dojmująca cisza, jaka panuje na kilkuset metrach nie była niczym przerywana, bo usłyszelibyśmy tylko głuchy szum i doznalibyśmy nieprzyjemnego uczucia wysilenia uszu, próbujących złapać choćby najdrobniejszy szmer. Tak, gdy słońce grzeje, zdecydowanie można położyć się na takiej łące i zapomnieć o całym świecie, najlepiej na kilka godzin. Jeszcze chętniej dokonuje się tego procesu złączenia na powrót z naturą, gdy obok leży nasza przyjaciółka i tak samo zachwyca się pięknem przyrody, wsłuchując się w szmer liści. O konieczności zabrania się z tego raju przypomni jak zwykle wierny, nieodstępny towarzysz człowieka głód. Noclegi w górach wszak nie odbywają się na pastwisku dla krów. Zejdźmy już na dół.